taaa, wiem, że brzmi dziwnie, ale Billy rzeczywiście adaptuje konwencje
braci Marx w celu pokazania absurdów zimnowojennej rzeczywistości. Ogląda
się to wspaniale, Cagney przechodzi moje wszelkie oczekiwania, a dialogi są
jak żywcem wyjęte z "Kaczej Zupy". Wilder zdecydowanie rządzi.