W Amadeuszu byl rewelacyjny. to jedna z lepszych meskich rol jakie widzialam. paradoksalnie okazala sie ona jego przeklenstwem...potem wszyscy od niego wymagali, zeby znowu gral tak dobrze. nie mogl sie uwolnic od wizerunku, ktory stworzyl w tym flmie i tej kreacji...szkoda :(
No. Ale nie rozumię czemu nie wykorzystał sławy.Tym filmem zdobył świetny wizerunek. Jedna rola główna, i już ma sukces na całe życie. pRZEZ TEN FILM MÓGŁ MI8EĆ WSZYSTKO. Niczego mu nie brakowało, i talentu ani urody tym bardziej :D:D śiękny był ;pp
Poprostu potem wolał skupić sie na teatrze... Troche szkoda bardzo chętnie zobaczyłabym go w jakiejś innej równie genialnej produkcji, ale nie ma co go winić o to ze nie chciał sie wkręcać w show biznes, bo nie wierze ze nie dostawał zadnych większych propozycji filmowych. Cóz, ambitny z niego gość... Ale dzięki temu juz zawsze zapamiętam go jako Amadeusza, którego zagrał wspaniale, przecudownie, perfekcyjnie i jak dla mnie ta rola nie jest jego przekleństwem. Jest ponadczasowa, a ten jego śmiech to juz chyba zawsze będzie mi siedział w głowie hehe...
Propozycji miał mnóstwo, ale właściwie wszystkie denne i głupie. Więc odrzucił te płycizny które zlatywały na niego z całego świata i wrócił na scenę, która "jest jego prawdziwym domem". Ale pojawił się w kilku naprawdę dobrych filmach, ma rolę główną w "Trójkącie pod gwiazdą" gdzie jest REWELACYJNY. I chwała mu, że słuchał siebie a nie wymogów Hollywood.