Ależ oczywiście, że starczy. Jest wielu wybitnych aktorów, których wystarczyłoby obejrzeć w jednej roli by się o tym przekonać. Oczywiście nie przeczę są i przypadki, gdy średniej klasy aktorowi trafi się rola, którą zagra fantastycznie i gdyby ktoś akurat obejrzał ten dany tytuł mógłby mieć błędny obraz jego zdolności. Choć z drugiej strony jest też kwestia tego, że jest on mimo wszystko bardzo dobrym aktorem tylko akurat nie trafiał on na odpowiednie scenariusze/reżyserów.
No właśnie, jaki mamy obraz aktorki która zagrała głownie ciałem w "28 Hotel Rooms" oraz kilka pomniejszych epizodycznych ról w filmach i serialach?
Cóż, Marin widziałem tylko w Homeland i Boss (i obecnie w The Divide) trudno jednoznacznie mi powiedzieć gdyż akurat tam grała drugoplanowe postacie, nie mniej jednak jej gra aktorska była całkiem niezła, szczególnie w tym jednym odcinku drugiego sezonu Homeland. W The Divide też gra całkiem dobrze. 28HR nie widziałem, ale gdy to uczynię to się wypowiem.
Ja nawiązuje głównie do zachwytów założyciela tematu i jego oceny 10/10. Wydaje mi się, że na taką oceną to trzeba mieć jakiś dorobek.
No to możliwe, że jest to poprawny wniosek ale wyciągnięty na podstawie błędnych przesłanek.
Poza tym w Homeland miała tak epizodyczną rolę, że nie można na tej podstawie NIC powiedzieć o jej talencie.
Czy taka epizodyczna to bym nie powiedział - 4 odcinki na 12 w pierwszym sezonie plus jeden (bodaj jej najlepszy) w drugim.
A jakież są to, te owe błędne przesłanki?
4 odcinki? Przecież, jeśli dobrze kojarze, ona grała tą niedoszłą terrorystkę, która razem z tym Arabem wynajmowała dom przy lotnisku. No to może pojawia się w 4 odcinkach, ale to jest epizodyczna rola. Na podstawie czegoś takiego nie określa się klasy aktora.
4 odcinki to w przypadku Homeland 1/3 całego sezonu i nie nazwałbym tego rolą epizodyczną - jak dla mnie to taka w stylu sekretarki pojawiającej się w tle i/lub przynoszącej/wynoszącej papiery. Ale nie ma sensu się spierać o takie takie szczegóły, każdy widzi to inaczej. Nie mniej według mnie, czasem nawet po małym występie można określić klasę aktora. Pierwszy z brzegu przykład który mi się nasunął (tak wiem filmowy nie serialowy, przepraszam za to) - Anthony Hopkins w Milczeniu owiec. Pojawia się tam na zaledwie 25 minut i co by nie mówić jest jednak w pewnym stopniu postacią drugoplanową, a jednak ten jeden występ przecież wystarczy by określić jego klasę i nie trzeba oglądać wszystkich jego filmów by się o tym przekonać.