Może jestem niewrażliwy, może nie potrafię dostrzec piękna, ale Kolski mnie koszmarnie nudzi. Zasypiam na jego filmach, a jedyny, który był świetny to "Umieranko". Jednak zniszczenia mojej ukochanej "Pornografii" Gombrowicza mu nie daruję.
Nie będę wypowiadać się o całej twórczości Kolskiego, bo tej nie znam, ale widziane przeze mnie do tej pory dwa tytuły "Wenecja" I "Pornografia" wyglądały tak samo i prawdę mówiąc pomyślałam o nich, jak o wyjatkowo megalomańskich dziełach. Plastycznie są one przepiękne, ale niemiłosiernie ciągną się, w "Pornografii" panowała przez to niezwykła duchota, natomiast w "Wenecji" usypiający chłód.
Nie uwierzyłam do tej pory Kolskiemu, postaram obejrzeć się resztę, ale po tych dwóch filmach nie nastawiam się zbyt optymistycznie.
Kolski z wczesnych lat 90-tych wymiata. Poetycko-basniowe filmy na wsi osadzone z genialnym Pieczką w znaczących rolach.
Polecam przede wszystkim: *Pograbek", "Grający z talerza", "Jancio Wodnik"
Później Kolski coraz bardziej nudzi i jakby - zupełnie tracił wyobraznie.
Zgadzam się z odbiorem tych 3 filmów choć mnie zachwyca ich znacznie więcej. Nie podobają mi się już te najnowsze filmy „zabic bobra” czy „las, 4 rano”.