Ocena 7.1 ? Ludzie, czy wy sie dobrze czujecie? Ta technika kręcenia, zdjęcia, humor,
temat, aktorzy, muzyka...tu wszystko jest świetne!
a nieprawda. Technika kręcenia usypia, sceny są wydłużone i cholernie nudne, zdjęcia fakt- może i ładne, ale humor niskich lotów (nie lubię carrego granta), muzyka nic specjalnego a temat.. nawet nawet - szkoda, że zmarnowany.
Nienawidzę określenia "jak na tamte czasy". Albo film jest dobry albo nie. W latach 50. powstało mnóstwo o wiele lepszych filmow kryminalnych. Ten jest słabiutki.
No ale technika w dawnych czasach nie była taka dobra jak teraz. i w związku z tym może film nie jest najgorszy,ale i nie jest zły.
Bo to był film nieco relaksacyjny, zrobiony na luzie. Hitchcock sam był najsurowszym krytykiem swoich dzieł i uważał 'Złodzieja w hotelu' za odpoczynek. Ale ja lubię ten film. Choć faktycznie, jest tutaj kilka dłużyzn. No ale z drugiej strony nie można zawsze kręcić filmów wspaniałych.
Lubię pooglądać stare dobre filmy, może i technika nie była taka jak teraz, ale przez to filmy miały swój urok, nie to co teraz każdy film akcji naszpikowany CGI przez co nierzadko wychodzi tandetne sci-fi, coraz bardziej przesadzają z tymi efektami.
Jestem podobnego zdania. Zdjęcia faktycznie piękne, ale film nudny. Szarada, film z lat '60-tych jest o niebo lepsza, śmieszniejsza i ciekawsza. I chociaż nie jestem fanką Audrey, to była dużo lepszą parą dla Granta niż Kelly.
Zdjęcia, jak na Hitchcocka przystało, świetne. Niby Riviera zawsze wygląda fajnie, ale takich widoczków nie uświadczymy w Żandarmie z Saint-Tropez. Problem w tym, że nie na samych widoczkach polega film.
Humor niestety jest dosyć niskich lotów. Być może problem polega na tym, że między głównymi bohaterami nie ma chemii. Cary'ego Granta nigdy nie uważałem za wybitnego aktora i nawet jeśli w scenariuszu miał rozpisane kilka dialogów "z jajem", wyszło mu to bardzo przeciętnie.
Aktorsko jednak przede wszystkim zawód stanowi dla mnie Grace Kelly. Jeśli się pamięta, jak świetna i wyluzowana potrafiła być w Oknie na podwórze, trudno nie być tutaj rozczarowanym. Wiadomo że to fajna sztuka była, ale nie samym patrzeniem człowiek żyje, a aktorsko zaprezentowała się w Złodzieju bardzo słabo. Na ekranie sprawia wrażenie nieobecnej, jakby myślami była już w ramionach księcia Monako a nie Granta. To niestety widać i czuć.
No i wreszcie temat. Taki nowatorski? Przypadkiem zamieszany w zbrodnię bohater, ścigany przez policję, musi na własną rękę musi udowodnić swoją niewinność. Ej no sorry, ale taka fabuła jest w co drugim filmie Hitchcocka.
Podsumowując, aktorsko bardzo słaby film, z kilkoma fajnymi widoczkami i pomysłem na niezłą fabułę, niestety niewykorzystanym.
Przez lata nie spotkałem się z tak malkontenckimi opiniami. Nie ważne czy w książkach dot. kina, czy twórczości Hitchcocka. Mało tego, zagraniczne fora, czy IMDB nie obnażają takiego niezadowolenia tym obrazem. Określenie tego filmu jako przeciętny jest jak rzucenie brudną szmatą w twarz.
Różni ludzie mają różne od filmu oczekiwania. Jedni cenią Hitchcocka za suspens i gęstniejącą atmosferę grozy, inni zachwycają się filmowymi widokami, drogimi hotelami i szykownymi strojami wyższych sfer. Mnie to, że ktoś na imdb zachwyca się eskapistycznymi walorami filmu, ukazującego kraj i epokę których nie dane mu będzie doświadczyć naprawdę, nie jest wyznacznikiem doskonałości obrazu. Cenię Hitcha za umiejętność budowania napięcia, którego tutaj zabrakło. Jeśli jednak ktoś woli w filmie bajkowe krainy, drogie hotele i haj-lajf, a nie przeszkadza mu słabość scenariusza i drewniane aktorstwo, może z powodzeniem sięgnąć po Złodzieja, a z nowszych filmów np. Sex and the City 2.
Hmmm...Jakby się zastanowić, to drewniane aktorstwo mamy dzisiaj w niemal każdym filmie. Trzeba by skrytykować każdy film pod tym kątem. Sam Hitchcock nazwał 'Złodzieja...' bardzo lekką historią. Tak więc może i pretensje uzasadnione, ale jednocześnie Hitchcock nikomu oczu nie mydlił, że nakręcił film wyjątkowy. Podczas gdy obecnie zapowiada się filmy jako wspaniałe, a oglądać się ich nie daje. Teraz to dopiero powstają filmy wtórne.
No i spoko, ale nie będę filmowi wystawiał 9/10 tylko dlatego, że Hitch miał fajne wakacje w '55.
Jasne, że tak. Zwłaszcza, że u Hitchcocka jest w czym wybierać. Natomiast motyw niesłusznie oskarżonego bohatera pojawiał się u Hitchcocka często.
Dziękuję. Jedyny zdrowo rozsadkowy komentarz. Uwazam ze pewnych tworcow i tworczosci nie wolno oceniac w kategoriach "slaby", "kiepski" etc. Powiecie o obrazach Vermeera, Moneta, Picassa, ze sa slabe?Moga wam sie nie podobac, nie przemawiac do was, ale nie macie moralnego prawa wylewac na nie wiadra pomyj. To samo z filmami Hitchcocka-sa ponadczasowe, dziela skonczone; przeszly do rangi sztuki. a tu nagle jakies nic nie znaczace bakterie domestosa jada po tym filmie jak Magda Gessler po fast foodach. Jakim prawem? Bo obejrzeliscie wszystkie czesci "die hard" i jestescie ekspertami? Malosc i kompleksy i poczucie wladzy ze pan magazynier da swoje magiczne punkty z filmwebu...
niby dlaczego nie wolno oceniać? przecież filmy powstają wlasnie dla widzów. i nikt wiadra pomyj tu nie wylał, ludzie podali argumenty czemu tak a nie inaczej odbierają film, spokojnie i kulturalnie. chyba lepiej ze potrafia uzasadnic swoje zdanie niz na zasadzie " Bo tak uwazam i już".
7 to i tak ocena na wyrost. Nie wszystkie filmy nakręcone 50 lat temu to arcydzieła. Carry Grant rozczarowuje w roli głównego bohatera, a w filmie brak naięcia przez to, że "intryga" wlecze się jak flaki z olejem.
Zapraszam do zagłosowania w mojej ankiecie na najlepszy film Hitchcocka na moim blogu: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog/550926 Będę wdzięczny:)
Za to dla ciebie arcydzieła to jakieś barachła jak Czarna Pantera, Thor czy inne Spidermany. Wiadomo z kim mamy do czynienia.
Ludzie nie oceniają merytorycznie, to Twój pierwszy błąd. Niech Ci się więcej nie wydaje, że ocena filmu zależy od jakości zdjęć, scenariusza, gry, montażu...
Ludzie mają prawo nie oceniać merytorycznie. To Twój drugi błąd. Mogą się czuć znakomicie i oceniać wrażenia. A skoro film znakomitym warsztatem nie wywołał w nich takich wrażeń, jak w Tobie, to może są to po prostu inni ludzie. :)
pan widział więcej filmów z lat 50. czy tylko ten i jakichś innych dziesięć? film jest zwyczajnie średni i tyle, taki miał być, to lekka, romantyczna historia z tak przewidywalnym Kotem, że aż byłam pod wrazeniem samej siebie, bo bardzo rzadko zgaduję dobrze w kryminałach