Po pierwsze, film ten należy traktować jako baśń i to taką brutalną. Opowieść o zemście. Nie zabraknie klimatycznej muzyki, pięknych zdjęć, ostrej bitki i dobrej gry aktorskiej. Trudno jest tak na gorąco opisać, co czułem. Film jest mocny, mroczny, czasami wręcz ciężki, pełen okrucieństwa i ukazujący niektóre obyczaje wikingów. Początkowe sceny związane przepowiedniami, szamanem itp, trochę zaorały mi głowę, sporo surrealistycznych tematów... Ogólnie trzeba być cierpliwym, film naprawdę wciąga i warto obejrzeć do końca.
Pojęcie "przerostu formy nad treścią" istnieje nie z braku realnych przykładów tego zjawiska... Niestety, dla mnie temu filmowi czegoś zabrakło. Czegoś ulotnego i trudnego do doprecyzowania, co oddziela dzieło artystyczne od artystowskiego. Dam mu pewnie jeszcze szansę w przyszłości, ale na razie nie podzielam zachwytu całością. Poszczególnymi scenami - owszem.
Jakiego zachwytu, dałem 7 jako ocenę adektawną, te dwa odcinki były po prostu dobre, bez rewelacji ale dobre. Śmieszy mnie to pisanie potężnych przemyśleń po 2 słownie: DWÓCH odcinkach pierwszego sezonu serialu którego właściwa akcja się nawet nie zaczęła a twórcy jak na razie przedstawiają genezę wojenki w rodzinie smoczych lordów.
Powaliły mi sie fora, tak to jest jak sie ma 10 powiadomień a 80% z nich dotyczy jednego serialu. No nic zdarza się.
Ale to głupio wygląda XD
Chłopcze lub dziewczynko, czytaj ze zrozumieniem, zostało napisane, że film ocieka brutalnością, bitek jest więcej niż scen, a jeśli nie wiesz jak to możliwe to już dalej nie podyskutujemy. :(
Ocenianie filmów na 1 to (w 95% przypadków) oznaka trollingu, a w tamtym czasie trolle to były często ruskie onuce.
Muszę Was tu poprawić jako znawca logicznego znaczenia języka ojczystego, bo boli jak na to patrzę, kiedy ludzie przez brak elementarnej wiedzy powielają błedne schematy. Ja rozumiem, że system tego nie uczy, ale takie rzeczy powinno się wiedzieć chociażby dla samego siebie, bo to wstyd jak ktoś posługuje się językiem, a nie wie co mówi.
3 wyrazy: gadanie, dyskusja i rozmowa ( dodam, że jest to związane z prawem "trzech", ale nie będę go tłumaczył, bo musiałbym zrobić osobny wykład )
1) gadanie odnosi się do wymiany nic niewnoszących słów często wielokrotne powtarzanie. Odbywa się na niskim poziomie (poziom fizyczny) - bez emocji i bez rozumu (brak sensu=brak logiki), potocznie: "gadasz bez sensu".
Samo słowo ma rdzeń GAD-anie, czyli jest to poziom zwierząt ( fizyczność ). Można spotkać się również z określeniemi używanymi w mowie potocznej - krakanie, papugowanie. Skoro gadanie jest na poziomie fizyczności, to z gadaniem silnie związana jest gestykulacja - pokazywanie. Stąd wielu internetowych "gadaczy" gestykuluje ( w poziomie fizyczności brakuje samokontroli-ale jest to kwestią wypracowania );
2) dyskusja - odnosi się do kłótni, jest to wymiana negatywna( wymiana energii negatywnej/niszczącej). Odbywa się na średnim poziomie ( poziom emocjonalny ) - bez rozumu, ale może zawierać w sobie poziom niski czyli gadanie, na ogół etap dyskusji poprzedzony jest etapem gadania.
Kontrukcja słowa: DYS-KUS-JA, gdzie DYS to rdzeń negatywny (energia skierowana w dół), wiele negatywnych słów zawiera ten rdzeń( każdy zna przynajmniej kilka), KUS to kusi ( myślę, że nie muszę tego tłumaczyć), JA - wiadomo.
Dyskusja, inaczej kłótnia - nic nie wnosi, jest DES/DYS-truktywna, niszczy.
3)rozmowa - jest to wymiana pozytywna( wymiana energii pozytywnej/budującej). Odbywa się na poziomie wysokim ( poziom intelektualny=poziom umysłu, rozumu).
Konstrukcja słowa: ROZ (rozum)-MOWA, czyli. posługując się ROZUMEM MÓWIMY.
Podsumowując:
Ludzie zamiennie używają tych 3 słów, a ja podałem tutaj konkretne ramy. W kłótni NIE MA miejsca na rozmowę! Dlatego jak chcesz ROZMAWIAĆ, to NIE DYSKUSTUJ ani NIE GADAJ!
Pan wyżej napisał: " czytaj ze zrozumieniem..., a jeśli nie wiesz jak to możliwe to już dalej nie podyskutujemy"
Zrozumienie ( z ROZUMU MIENIE) odnosi się TYLKO do rozmowy, a nie do DYSKUSJI, zastosował to wymiennie, co jest błędem logicznym, więc albo chciał rozmawiać z nim albo dyskutować/ kłócić się.
Drugi pan/pani wyżej napisał/-a " z tobą nie warto dyskutować" - nieważne z kim, wedle ustalonych zasad, dyskusja z natury nie jest warta ;-) także pan/-i zastosował/-a błąd logiczny.
"Naucz się czytać ze zrozumieniem, to przydatna umiejętność wbrew pozorom." - to prawda, ale ludzie, którzy GADAJĄ bądź DYSKUTUJĄ nie będą czytać ze ZROZUMIENIEM. Nie jest ich to celem.
Mam nadzieję, że mój wykład coś wniesie jak rozmowa. ;)
Życzę mądrości.
Ludzie litości, serio, popatrzmy najpierw na siebie, zanim zaczniemy cokolwiek komuś zarzucać, jeśli już musimy to robić, nasza inteligencja nie dostrzega innych możliwości. Jeśli chcesz komuś coś zarzucać w kwestii języka, rozumienia słów itd. to uwierz mi, masz jeszcze Sporo przed sobą, co niestety wyraża się w jednostkach kosmicznych. Możesz uwierzyć mi na słowo, albo ze zrozumieniem przeczytać swój komentarz, wraz ze słownikiem i osobą która, powolutku, wytłumaczy ci o co chodzi, co rozumiesz nie tak(delikatnie mówiąc) i nie musi to być osoba z wykształceniem językowym. Oby był to dla Ciebie impuls do gruntownej samorefleksji.
Pisząc do mnie nie używaj liczby mnogiej, bo nie jestem "ludzie" tylko jestem człowiekiem. I nie pisz o mnie w kontekście "nasza", bo ja się z Tobą nie utożsamiam tak jak Ty nie utożsamiasz się ze mną. Ja wiem co napisałem, więc nie muszę czytać ze zrozumieniem - bo się na tym znam, a Ty chociaż to przeczytałeś?
W systemowych słownikach nie ma tego co napisałem. Się nie zacietrzewiaj i nie zachowuj jak typowy goj i nie pouczaj mnie w temacie o którym ja mam pojęcie. Ja nie pouczam ludzi na tematy o których nie mam pojęcia, bo to od razu widać kto się na czym zna.
"uwierz mi", "uwierzyć" - ja nie jestem człowiekiem wiary, wierzyć to można w fałszywego boga, jestem człowiekiem wiedzy, która wynika z logiki, a nie z wiary. Wierzą to goje, więc pisanie takich rzeczy jest bezcelowe.
Skoro staciłem trochę czasu, by napisać coś na czym się znam, to uszanuj to, a nie wylewaj na mnie pomyji tylko dlatego, że Twoja duma została urażona.
Chłopie jeśli po tym, że w słowie gadanie jest gad i to oznacza dla Ciebie jakiś poziom zwierząt? Musiałeś to sam wymyślić i wynika to z kombinowania bez intuicji i wiedzy o języku, występuje tu więcej niuansów niż się wydaje, poszukaj sobie o etymologii słowa "gadanie". Faktem jest że słowa często mają jakaś taką konstrukcję przedrostki itd. i po tym można przekonać się co dane słowo oznacza, ale dotyczy to bardziej terminów naukowych, lub obcego pochodzenia, np hipo-termia czyli hipo-pod, termia-temperatura i to oznacza stan poniżej normalnej temperatury. Natomiast sytuacja jest bardziej skomplikowana dla słów używanych bardzo często, używanych potocznie, itd, ponieważ tutaj zachodzą troszkę inne procesy, a ewolucja zachodzi szybciej i rzadko można w ten sposób słowa rozbijać.
Nie jestem chłopem, wiedza logiczna nie pochodzi z intuicji.
Dla mnie ktoś kto nie odróżnia 3 słów takich jak gadanie, dyskusja i rozmowa i używa ich zamiennie nie ma prawa wypowiadać się na temat języka.
Widać, że swoją wiedzę opierasz na wiedzy systemowej, jest to wiedza TYPOWO dla gojów.
Nie wiem w ogóle po co wyskoczyłeś z naleciałościami językowymi jak takie rzeczy, to wie każdy, nawet ten co się na języku nie zna. Nie na tym się opierał mój komentarz - ma Cię to niby bardziej uwiarygodnić, że się niby znasz?
Nie wymyśliłem, nie będę tłumaczył prawa trzech czy praw natury - bo to dłuższe tematy i nie są tematami dla gojów.
Daję głowę, że nawet nie wiesz, że coś takiego istnieje - poszukasz sobie w słowniku czy w systemowych książkach niby "naukowych"? Nie fatyguj się, ja też przebrnąłem przez ten systemowy obłęd i już dawno od tego odszedłem. W oficjalnej wiedzy nie ma nic mądrego - w większości to wiedza cząstkowa oderwana od całości, a jak coś jest niepełne to jest daremne. Taka wiedza rzadko kiedy ma coś wspólnego z realnym życiem. Jeśli się sam nie zaineteresujesz tematem, to idzie się w tym zapętlić.
Chyba nie myślałeś, że wszyscy ludzie, którzy różnią się poziomami uczą się z tego samego źródła? Zapamiętaj, że nikt nie ma w interesie uczyć ludzi mądrych rzeczy.
Zresztą tak jak wyżej wspominałem - nie to było tematem mojego komentarza. Podałem jasno różnicę między 3 wyrazami bez zagłębiania się w trudniejsze tematy, czy Ci się to podoba czy nie - nie jest to powodem by mnie obrażać ani żeby mnie pouczać w temacie o którym nie masz pojęcia. Nie musisz się zgadzać z moim komentarzem, ale nie obrażaj mnie i nie pouczaj, bo to nie Twój temat. Ja rozmawiam, a Ty lubisz sobie podyskutować.
Oceniłem tak 365 dni chociaż próbowałem z całych sił znaleźć jakiekolwiek pozytywy i nie uważam żebym był dzbanem ;) Ten film zdecydowanie nie zasługuje na taką ocenę, natomiast jest to ten rodzaj specyficznej produkcji który wiele osób tak oceni bo po prostu do nich nie trafi. Sam na pewno będę musiał jeszcze raz go obejrzeć żeby przetrawić go na spokojnie :)
Przykre jest to że ludzie mylą g ze sztuką i na siłę doklejają do tego cechy których ten film zwyczajnie nie ma. Ten film to brutalność, prostactwo (w rozumieniu fundamentalnych wartości), banalna, przewidywalna historia, do tego zrównanie męskości ze zezwierzęceniem, nie ma w tym piątego dna, nie ma się czym ekscytować. Wyczerpuje to intelektualny potencjał tego "dzieła".
Uwaga spoiler :D Film o zemście której źródłem jest wielopokoleniowość. Generalnie źródłem zła jest rodzina, w jednej z ostatnich scen, kiedy chce już zerwać z tym szaleństwem, to kiedy dowiaduje się, że będzie miał dziecko, wraca kontynuować swoją vendettę, pojawienie się dziecka (rodziny), sprawiło, że nie ma wyjścia i musi dalej mordować, dokończyć dzieła. :D Oczywiście skojarzone jest to z walką o władzę, ten cały patriarchat, a kiedy nie chodzi już o władzę, to trzeba zadbać o bezpieczeństwo rodziny, więc dalej istnieje motywacja do zemsty, zabijania. :D
Doceniam jako widowisko. Mnie jednak ta opowieść o zemście i męskości nieco znużyła i zmęczyła.
Mnie zmęczył początek, później wczułem się w fabułę i było lepiej. Zgodzę się jednak, że film może być męczący dla wielu osób. Kiedyś obejrzę jeszcze raz i sprawdzę, jak się będę czuł. Nie jest to kino w stylu typowych historycznych widowisk. Tutaj mamy psychodeliczne podejście, ale ogólnie kawał filmu - trzeba przyznać.
Spróbuj zrozumieć co próbowano Ci przekazać. Zyskasz przez to więcej, niż zachowując się w ten sposób.
Okej sorry za niektóre słowa. Ta rozmowa poszła w złym kierunku. Próbowałem uświadomić Ci te aspekty filmu które nie zostały przez Ciebie zauważone, ale one nie mogły zostać zauważone, masz zupełnie inne zdanie na ten temat, te same rzeczy rozumiesz inaczej.
Piękny film. Urzekająco surowy, miałem skojarzenia z 'Aguirre' Herzoga i jak piszesz zdecydowanie nie dla wszystkich. Niektórzy chyba oczekiwali pompatycznego 'Gladiatora'. Za mną siedziały jakieś gówniarze, na oko lat 15, którzy na trailerze tępawych bajeczek komiksowych mieli już mokro ("Super!", "Ale to będzie zaj...e!"), a po sensie "Wikinga" mieli tylko uwagi typu "Ale słabe", "Myślałem, że będzie się działo", "Byle jaki taki".
Tja, polska tłuszcza nawet nie wie na co idzie do kina, pewnie żadnego filmu Eggersa nie widziała. Usłyszeli "Wiking' i pewnie myśleli, że się będą napieprzać pół filmu. A tu umcyk zbity - sporo metafizyki, fantasmagorii i mocno kameralne kino. Jeśli ktoś lubi kino Eggersa i Herzoga będzie wniebowzięty (dla mnie to takie połączenie 'Apocalypto', "Aguirre' i debiutanckiego Robertowego 'The Witch'). Inni niech zostaną lepiej w domu...