Hmm że to mi to właśnie przypomina. Tak jak dziś - byłem w kinie na 'SW: Rouge One'. I wszystko ładnie, pięknie, zaś na koniec mieliśmy cyfrowo odmłodzoną Carrie Fisher. Na kilka sekund, ale jedyne co wtedy widziałem to Hellenę Bonham Carter z 'Czarnoksiężnika z OZ' - tzw bobblehead.
Bo prequel z definicji musi być zły tak? Ten film jest dobry i warto pójść na to do kina. Na przyszłość ostrzegaj innych że w temacie będzie spojler. Pomyśl jak byś się czuł gdyby ktoś zaspojlerował ci film.
Tak samo pomyślałam, ah.. te niekończące się strzały :p Film jak najbardziej udany, polecam.
Miałem dokładnie takie samo skojarzenie. Zabrakło mi tylko Legolama surfującego na tarczy. Cieszę się, że nie byłem na tym badziewiu w kinie. Żałowałbym kasy.
Ja po obejrzeniu zwiastuna pomyślałam, że Chiny idą za ciosem, żeby ich nikt o rasizm nie oskarżył. :>
Mam dokładnie takie same odczucia - powielenie obrony Helmowego Jaru. Tylko ze oryginał był za***isty, a "The Great Wall"... Nie mogę znaleźć odpowiednich obelg...
z tego co ja obejrzałem (początek filmu - do odparcia pierwszego ataku potworów)
to skrzyżowanie "Żołnierzy Kosmosu" (Starship troopers") i serialu "Wikingowie" (kobiety to lepsze wojowniczki, niż mężczyźni są "wojowniczkami" ;-) )
no i prawdziwy chiński Wielki Mur nie jest aż tak wysoki, jak na tym filmie