Pierwsza godzina jest doskonała prawdziwe arcydzieło... niestety czar pryska w momencie gdy... no właśnie... później ślimaczy się strasznie. Trochę to wyglądało jak by twórcy się skończyły pomysły na rozwinięcie historii i zrobił na odwal... uwielbiam kino noir i ogólnie tamtych czasów, ale ten niestety wypada przeciętnie...
Taaaa, dokładnie. Po takiej średniej to coś kozackiego powinno być, a tutaj w sumie spoko historia z klimatem, ale od pewnego momentu jakby twórcom zabrakło pary, to po postu ujawnili tego "trzeciego człowieka" i ogólnie końcówka naciągana, a do tego wątek romantyczny słaby i wymuszony.
Ale i tak największą wadą filmu jest ten beznadziejny motyw muzyczny. To ostatnia rzecz, która tu pasuje. Wiedeń się kojarzy z klasykami muzyki, Mozartem chociażby, a oni zapodali jakieś greckie rytmy, co są zbyt radosne i psują dosłownie każdą poważną scenę, w tym oczywiście tę ostatnią.