Bo przecież fakt że więzienie wypacza człowieka nie jest żadnym odkryciem Ameryki i każdy się z tym zgodzi. Powiesili współwięźnia - zaiste nowość...nie zdziwiłbym się gdyby go pod tym prysznicem zgwałcili. Nie jest to nawet specjalnie szokujące ani obrazoburcze. Nie czuć w tym tragedii bohatera, żył sobie z największymi cwaniakami i zwyrodnialcami w celi więziennej jak za pan brat - kiedy na początku filmu urzędas więzienny powiedział do głównego bohatera ze wzburzeniem i pouczeniem: "Wie pan co to jest grypsowanie? Tam sobie pan nie da rady", czuć jakiś dramat, że to będzie niebanalne, a przez resztę filmu współżyją tak że gdyby mogli to by sobie strzelili razem browara. Główny bohater zachowuje kamienną twarz i obojętność, a nawet się stawia, kiedy najwięksi cwaniacy (z filmu wiadomo, że im gorsze przestępstwo tym większy szacunek) zaczynają mu dopiekać. Można byłoby to zrobić lepiej.