Dosłownie tak jak w tytule. Poza typowym ''odmóżdżaniem'' widza, film ten
wypada wyjątkowo blado chyba pod każdym z możliwych względów. Zacznijmy
od scenariusza. Prosty i banalny czyli ciosany jak paliki pod pomidory. Oprócz
tego ,że chodzi o wzięcie udziału w show dwóch skrajnie różniących się od
siebie stróżów prawa ,nie mamy tu nic co byłoby jakąś nowością. Policjant
brutalny a zarazem ponury jak deszczowy dzień listopadowy kontra szczekający i
krewki krawężnik przyprawiający widza niekiedy o nerwicę. Czyli duet jakich było
już wiele w kinie. Są nawet momenty ,że relacje między wspomnianymi
głównymi bohaterami wyglądają nawet ... komicznie. Lecz to tylko momenty.
Całość do najzabawniejszych jednak nie należy. Więc komedia raczej to nie
najwyższych lotów. Historia kryminalna jaką rozwiązują nasi ''ulubieńcy'' jest
jeszcze bardziej banalna niż sam ich udział w ''Showtime'' ,bo oklepana do
granic możliwości. A więc oprócz mało komicznego i jeszcze mniej
kryminalnego filmu, wypełnionego w minimalnych ilościach akcją w postaci
strzelanin i pościgów, lecz przepełnionego sporą dawką
nieprawdopodobieństw, chwilowym przebłyskiem dawnego ''Gliniarza z B.H.''
oraz przeciętną grą Roberta mamy bardziej niż średniaczka kina rozrywkowego.
Ble ble ble itd. 4/10 to wszystko czym mogę udekorować tą kryminalną
komedyjkę.
pozdrawiam
Przyznam że pierwszy ,,drugi ,trzeci razem ten film mi się podobał ale po ponownym obejrzeniu wypada blado w porównaniu do np Depresji gangstera z De niro masz rację scenariusz kiepski, obsada gwiazdorska żeby ludzi do kina zaciągnąć .Mogło być lepiej.
To, że do komedii sensacyjnej dobiera się gł. boh. na zasadzie przeciwieństw to żadne novum i to jest najbardziej oklepane. Co do konwencji gatunku rzeczywiście za mało akcji, ale ma być to kino lekkie, łatwe i przyjemne i takie jest. Lubię od czasu do czasu wrócić do tego filmu.
Za moich, naszych jak widzę czasów, nie było tzw gimbazy, więc w czym rzecz? Co niektórzy jakieś kompleksy chyba mają, nie uznając odmiennego zdania, nie tolerując tego, że komuś się może coś nie podobać etc. To jest dopiero dziecinne, niedojrzałe. Ale cóż...
No, no, co nie znaczy, że każda komedia musi być zabawna. Dla Ciebie wszystkie jakie miałeś okazję zobaczyć, były "boki zrywać"? Trochę to uogólnione. Jest cała masa świetnych filmów w tym gatunku, tak samo jak i wiele kiepskich. Chyba, że się mylę? Poza tym, nigdzie nie piszę, że poczucie humoru, jest kwestią gustu. To Twoje dopisanie. Chyba dalsza wymiana zdań jest zbędna.