Niemiecki pierwowzór z 2001 roku to arcydzieło, a to "coś" to pozbawiony sensu gniot. Przecież logicznie myśląc akcja powinna być natychmiast przerwana przez nadzorujących naukowców już drugiego dnia, ale niestety fabuła brnie dalej, co jeszcze bardziej irytuje widza. A już finał, kiedy morderca odjeżdża z czekiem w siną dal, to już totalne przegięcie. Aż szkoda dobrych ról głównych aktorów.