Nie , nie po prostu nie , taka piękna historia zepsuta przez wszędobylską technikę.
W trakcie seansu tego filmu, wyszedłem z kina. Bajon chyba chciał oddać swoisty hołd 'nowoczesnej' interpretacji "Balladyny" Adama Hanuszkiewicza, jednak zrobił to w taki sposób, że odechciało mi się to oglądać. W sumie jedyny plus tego filmu to obsada - dwie główne bohaterki. I scena kąpieli w jeziorze - to razem dwa plusy. A poza tym, dno i nieudolność.
Zdecydowanie lepiej wybrać się na spektakl do teatru. Kilka lat temu byłam w Łodzi w Powszechnym. Przenieśli czas akcji na lata 20 ubiegłego wieku i... wyszła prawdziwa bomba! Do dziś żałuję, że spektakli nie nagrywają, bo z przyjemnością kupiłabym dvd.
Durne, durne, durne. Cała szlachta wychodzi na niedorozwiniętych sikających pod wiatr. Manifesty za wujka Lenina to nic przy tej interpretacji starego, dobrego, szlacheckiego do szpiku kości Fredry.
Dałem 4, tylko ze względu na dobrą grę aktorską Więckiewicza (widać teatr) i przyzwoite Stuhra, Olszówki i Szyca. Panie niestety bardzo przeciętnie. Widać było, że się starają, ale za szybkie dialogi, jakby wyuczone. Oczywiście mam na myśli Trzebiatowską i Cieślak, chociaż Cieślak trochę lepiej. Ogólnie zgadzam się ze wszystkimi moimi przedmówcami. Całe szczęście, że nie wybrałem się na o coś do kina.
Chciałem spytać co znaczy "widać teatr". Cała główna obsada gra w teatrze. Dosłownie wszyscy z pierwszej 20-stki aktorów wymienionych pod tym filmem.
Faktycznie zgodzę się, szkoda tak pięknej miłosnej historii opowiedzianej z telefonami komorkowymi i drogimi samochodami w tle. Moze rezyser nie mial pomyslu ??? Uwazal ,ze wprowadzenie elementów wspolczesnych wyjdzie mu na dobre i troche zmieni obraz "sredniowiecznosci"